Hellrid:
Dzięki, dopisałem do obiektu i do ulicy Głównej, nie jestem w stanie potwierdzić że w budynku obok była kawiarnia Jaga, a wolałbym aby było to na 100%.
Przemysław09:
Znalazłem źródło według którego ten budynek miał pełnić funkcję gospody pod nazwą „Zur Hoffnung" Właścicielami tej karczmy byli: August Höhmann, później Johann Kellner, Richard Kuhn, a ostatnim był Herr Tilch. Zródło:
Przemysław09:
Znalazłem źródło według którego ten budynek miał pełnić funkcję gospody pod nazwą „Zur Hoffnung" Właścicielami tej karczmy byli: August Höhmann, później Johann Kellner, Richard Kuhn, a ostatnim był Herr Tilch. Zródło:
Przemysław09:
Znalazłem źródło według którego ten budynek miał pełnić funkcję gospody pod nazwą „Zur Hoffnung" Właścicielami tej karczmy byli: August Höhmann, później Johann Kellner, Richard Kuhn, a ostatnim był Herr Tilch. Zródło:
Okienko w bibliotece klasztornej, stanowiące doświetlenie przylegającej do tego pomieszczenia klatki schodowej. Zdjęcie wykonano bez użycia lampy błyskowej i bez statywu. Nieostre, ale dość ciekawe, dlatego też zdecydowałem się wrzucić je na stronę. Luty 1986 r.
Podczas zwiedzania opuszczonego klasztoru w Lubiążu w lutym 1986 r., w jednym z pomieszczeń opactwa natknąłem się na takie oto graffiti, napisane ręką jakiegoś radzieckiego żołnierza, leczonego w znajdującym się przez jakiś czas w murach klasztornych szpitalu wojskowym. "Stalin durak" - tłumaczyć chyba nie trzeba? Człowiek, myślę o tym żołnierzu, nieprawdopodobnie odważny, albo... było mu już wszystko jedno! Napis z pewnością nie zachował się do dnia dzisiejszego, ale zastanawiam się, czy gdyby jakimś cudem przetrwał, to czy byłby w ostatnich miesiącach usunięty, jak praktycznie wszystkie znajdujące się w granicach Polski "pozacmentarne" pamiątki po Armii Czerwonej?